Biebrzański powiew rodzimego lata (2/2.5)

dzień dobry znowu!
a oto ciąg dalszy
...

Poniedziałek okazał się dniem niezwykle pracowitym. Przydzielono mnie i Anię do pani Agnieszki, koordynatorki tej wspaniałej akcji.
Była to akcja, która (jak już wspominałam) odcisnęła się szczególnym piętnem na naszej psychice.
Rzecz polegała na wyrywaniu niecierpka gruczołowatego - myślę, że pierwszy człon jego nazwy nie został nadany przypadkowo.


Początkowo, jako że nie za bardzo znam się na roślinach, miałam nieco trudności z rozpoznawaniem tego konkretnego gatunku. Na szczęście problem szybko się rozwiązał, bo tych roślin było tyle, że trudno jej nie zapamiętać.
To już mój pierwszy gatunek, który rozpoznam w każdym stadium rozwoju, o absolutnie każdej porze dnia i nocy.

Niecierpki są dość spore i mają czerwonawe, grube łodygi, które są puste w środku. Takie jakby tandetne i plastikowe. Gdy się je nieodpowiednio pociągnie, pękają, czemu towarzyszy charakterystyczny odgłos (nazwaliśmy go "odgłosem porażki").

Wyrywając je czułam się, jakbym karczowała lasy deszczowe.


Patrząc na powyższe zdjęcie czuje nieopartą chęć wyrywania.
A oto Sylwia i Agnieszka:


A ten patrzcie jaki ogromny, był większy ode mnie, wow:


Skutki wyrywania: poparzone od pokrzyw całe ręce, miliony ugryzień komarów i jusznic, obrazy niecierpka przed oczami.

Po względnie skończonej pracy (bo wszystkiego nie dało się wyplewić, było ich tak dużo, że Agnieszka była załamana), udałyśmy się na rowerowy wypad do Goniądza.
Tu mogłyśmy nieco odpocząć po pracy, obserwując żurawie, sielskie bociany i letnie krajobrazy.







Czy to nie wygląda nieco skandynawsko?


Rybitwa czarna (Chlidonias niger).
Oraz widok z pewnej wieży.



Kolejnego dnia, we wtorek, czekało nas drugie starcie z niecierpkiem.
Tym razem było zdecydowanie przyjemniej. W tym miejscu nie rosło go aż tak dużo, spędziliśmy też trochę czasu w lesie, gdzie było o wiele chłodniej.


Zaobserwowałyśmy tu też dzięcioła, który najprawdopodobniej jest zielonosiwym.
(Chyba widać cokolwiek?)
(Podpowiem, że jest po prawej stronie pnia)
(Ale chyba trochę widać)


Następnie poszłyśmy patrolować plażę i pobliski mostek, gdzie również nie było wiele do wyplewienia.
Zobaczcie jaki piękny brak niecierpka!






Pod nasze nogi napatoczył się jeszcze paź królowej...



...oraz pewna młoda pliszka, która po konsultacji z parkowymi ornitologami, okazała się być pliszką cytrynową (Motacilla citreola) (:


...

O ile we wtorek dnia Agnieszka była mniej załamana, to teraz wszystkie emocje powróciły. W środę każdy z nas czuł się, jakby walczył z wiatrakami (jak Don Kichot), a oparzenia od pokrzyw miały szansę znów ozdobić nasze ręce.
Wszyscy byli załamani.
To jak walka z wiatrakami.
(te zdania powtarzaliśmy cały czas)

Oszczędzę wam teraz już zdjęć tej OHYDNEJ ZARAZY. Czasem, gdy zamykam oczy, pojawia mi się przed oczami pole niecierpka.
Pamiętam, że gdy przejeżdżaliśmy obok pola kukurydzy, przez pierwszą sekundę myślałam, że to wszystko to nasz ulubiony gatunek.
Gdy widzę jego zdjęcia w internecie, odczuwam chęć wyrwania i niemal słyszę odgłos temu towarzyszący.

Czy to można wyleczyć?

Chyba czas na ładne motylki.




Trochę bocianich letnich ujęć, oraz żurawie, które w tamtym miejscu były wyjątkowo liczne (i głośne).




Myślę, że w tym miejscu zakończę mój dzisiejszy wpis, bardziej obfity w zdjęcia niż tekst.
Została mi do opowiedzenia jeszcze jedna wyprawa, a właściwie krótki wypad rowerowy w ostatni dzień wieczorem.
To był czas, kiedy zachód słońca wyglądał naprawdę wspaniale. Zrobiłam zdjęcia, które moim zdaniem zasługują na osobny wpis.

Tak więc, do zobaczenia!

Komentarze

  1. Zrobiłyście bardzo wiele dla przyrody, po tak ciężkiej pracy nienawiść do niecierpka nie jest niczym dziwnym :/. W naszych lasach panuje nie tylko niecierpkowa, ale także czeremchowa zaraza, nawet nie wiem, czy ktoś z tym walczy, bo prawie się nie da...
    Przepiękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! U mnie na wsi też niezbyt różowo, może bez niecierpka, ale kolczurka rozwija się wspaniale. Niestety to taka walka z wiatrakami, praca coś daje, ale w większej skali niewiele.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Cały wiatr Fuerteventury

Norwegia!... (część trzecia)

zanim wiosna

małe liski nieuchwytne po polu skaczące

małe niebieskie słowiki

Chorwacja, tydzień pierwszy