Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

Poranek

Obraz
Co prawda obiecałam post o Mazurach (wszystkie zdjęcia już przygotowane), ale nie sądziłam, że w międzyczasie przydarzy mi się coś ciekawego. Okazało się, że owszem - oto kolejny (nie)zwyczajny dzień w moim ogrodzie. Obudził mnie dziwny "blaszany" stukot, warkot silnika i typowe wrzaski dzięcioła . No tak, ulicę stąd cośtam budują, takie odgłosy to codzienność (chodzi o pierwsze dwa + jeszcze głośna muzyka techno/disco-polo). Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale coś skłoniło mnie do wyjrzenia przez okno - chyba było to pytanie "ciekawe jaki dzięcioł się tak drze?" Okazało się, że duży . A te odgłosy walenia w blachę powodował właśnie on uderzając zaciekle w latarnię i krzycząc. Słyszała go cała wieś, ale chyba o to mu chodziło. Później wyszłam na dwór właściwie bez przyczyny. Szurając gumiaczkami mamy po trawie wodziłam sennym wzrokiem po krzakach. Co jakiś czas słyszałam śpiewy i postukiwania. Zatrzymałam się na dłuższą chwilę przy modrzewiu

Podwórkowe nowości

Obraz
Kilka dni przed podróżą na Mazury (którą później jeszcze opiszę), nieświadoma jeszcze wyprawy w najbliższych dniach, zdecydowałam się na lepsze poznanie walorów przyrodniczych mojego ogrodu. Wydawałoby się, że nic nowego nie może mnie spotkać, ale... (tu zostawię Was w chwili niepewności) Opisałabym to wydarzenie na końcu, ale postanowiłam trzymać się chronologii. Z tego względu opowiem o nim teraz, ale dodam, że później też będzie ciekawie. Rano mama przyszła (a właściwie wpadła) do domu ze spaceru z psem i powiedziała szybko: "Na podwórku chyba siedzi dudek, tam na płocie z tyłu." "Dudek?" spytałam zaspanym głosem, a kiedy mój mózg przetworzył przekazane informacje, natychmiast pobiegłam po aparat i wyleciałam w piżamie na dwór. Po dłuższej chwili stwierdziłam jednak, że dudka ani śladu, więc wróciłam do salonu i, wyglądając co chwilę przez okno, zrobiłam sobie śniadanie. Mama znowu zawołała. Podobno wiadomy gość przyleciał po raz drugi. Wyszłam pośpiesznie