i komary zjadajonce Cześć. Dzisiaj będzie o małych, płochliwych, ale ciekawskich stworzonkach oraz o wszystkich zdjęciach, których nie udało mi się im wykonać. Zdarzyło się to pewnego ładnego wieczora, gdy komarzyce gryzły zawzięcie, a ja zwiedzałam okolicę na rowerze, brnąc przez pola uprawne i zastanawiając się, ile razy wlazłam na teren prywatny. Mijałam kolonię brzegówek na ogrodzie, która chyba chwile świetności ma za sobą, czasem pozostając przytłaczająco pustą; kląskawki i potrzeszcze siadające na najwyższych gałęziach, żeby sekundy później odlecieć dalej oraz zające, czasem nagle i szybko, a czasem leniwie i dziwnie ociężale zrywające się z niespodziewanych miejsc przy dróżce. To były takie trochę typowe momenty. W pewnej chwili zastanowiłam się po prostu 'hej, a co tam stoi tak nieruchomo'. Wtedy spotkałam je po raz pierwszy.
Masz wielki talent, mój mistrzu i panie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, Inga :)
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńWielki talent !!!!
Och, dziękuję bardzo :))
UsuńWszystkie są niesamowite, pingwinki super wyglądają. Piękne prace!
OdpowiedzUsuńSuper :) Cienkopisowe bazgroły zdecydowanie lepsze niż to, co jest w zakładce Rysunki :)
OdpowiedzUsuń