płatkonogi i inne dzióbki z Ujścia Wisły

Wrześniowy Bałtyk. Absolutnie najpiękniej jest wtedy, gdy na piaskowej łasze rozlewa się cienka warstwa morskiej wody. Wtedy jakby lekko muska piasek, a na matową plażę wlewa się słońce. 

Piaskowce dreptają po brzegu, jakby biegały po lustrzanej tafli. Ich jasność, miękkość podwiewanych białych piórek pięknie współgra z pastelowym światłem. 



Schyłek słońca i schyłek lata.


...

Poprzedni post tutaj to "zanim wiosna", jednak okazało się, że blog wybrał sobie listopad na odtajenie i rozkwit.

Ostatnio wiele inspirujących spotkań, a także iście ptasi wyjazd, dmuchnęło mi wiatr w żagle i skłoniło do kontynuowania rozwoju tego mojego grajdołka. 

Mam teraz masę zdjęć wspaniałych sieweczek, siewek oraz siewnic (a także sporo zaległości), a jestem pewna że zapomnę wstawić je wszystkie na instagram (@koszmarki_dzienne). Zresztą tam są w takim małym formacie, i zupełnie bez całego kontekstu!

Niezwykle ciężko będzie mi oddać całą wspaniałość naszej wyprawy (mojej oraz Antona oczywiście), bo było tam wszystko co kocham. Wszystkie wydarzenia, widoki, atmosfera, ptaki były wymarzone i bardzo nasze. Nie umiem ująć wszystkiego w odpowiednie słowa, ale postaram się jak mogę. 

Wrześniowe morze jest absolutnie magiczne, i wreszcie mogę powiedzieć, że nadchodząca jesień nie ma dla mnie smutku przemijania. Czuję wzruszenie, ciepło i taką nastrojowość, że nie mogę doczekać się wyjazdów zimowych. Wszystkie te wyprawy mają dodatkowo smak całkowitej wolności i niezależności (i to jest smak bardzo słodki) - i z tym właśnie poczuciem zapraszam do zanurzenia się w świat małych dzióbków z Ujścia Wisły.


Cóż znajdziecie w tym potężnie długim wpisie?
 - kilka wskazówek dla obserwatorów i podróżników
 - ogrom zdjęć, naprawdę dużo, siewki wszędzie!!!
 - morska bryza, przemoknięte kurtki, ubłocone spodnie
 - na samym końcu niespodzianka, której nie znajdziecie na żadnym innym blogu, serio!

...

Trochę się tu zakurzyło, ale głupio prawie każdy wpis zaczynać od tłumaczenia się. Dodatkową okolicznością niesprzyjającą było wykrzaczenie się mojego dysku zewnętrznego.... 

Po wielotygodniowym odzyskiwaniu danych nie wszystko udało się uratować. Niestety, straciłam sporo zdjęć z zeszłego roku, od jesieni 2021 do wiosny 2022 - rozpłynęły się rawy z wrześniowego Bałtyku, zimy, a nawet wiosenne podróżniczki, które w tym roku zapozowały mi wyjątkowo pięknie. Bardzo tego żałuję, ale mam nadzieję że roczny cykl pozwoli mi nadrobić fotograficzną wyrwę, a wiosną podróżniczki przylecą znowu i zaśpiewają mi nad głową.

Cudem okazało się, że uda mi się opublikować zdjęcia z zeszłorocznego wrześniowego Bałtyku na blogu! Otóż wgrałam je wcześniej do posta, i tak sobie leżą w wersji roboczej. Jeszcze ujrzą światło dzienne, mimo że nie będzie chronologicznie.

...

Dysk już przebolałam, pora wrócić na optymistyczne tony. Zapowiem superfajną wiadomość:)

Z naszym wyjazdem wiąże się taka sprawa - nagraliśmy trochę filmików, i chcemy je posklejać! W końcu jak uchwycić piruety płatkonoga na zdjęciu?? Relacja z wyprawy będzie więc w zupełnie innej formie, ruchomej i jeszcze żywszej, nie mogę się doczekać, aż zmontujemy naszą mini dokumentację :)) 


Dla zniecierpliwionych - mała próbka zmontowania stada siewek i sieweczek:

https://www.instagram.com/p/CjlH6miodiA/


Ujściowisłowe wrześniowe wyjazdy są naszą małą tradycją, to znaczy mam nadzieję że będą tradycją, bo na razie jest to dopiero drugi rok z rzędu. Jak się okazało, ten wypad miał nieco inny charakter niż zeszłoroczny, i nie sądziłam, że warunki będą się tak diametralnie różnić na przestrzeni tygodni września. Z tygodnia na tydzień ptasi zespół zmienia swój skład, jedni wędrowcy przylatują, inni nagle wyruszają w dalszą podróż. Mozaika gatunków zmienia się jak w kalejdoskopie.


Myślę że oprócz relacji fotograficznej, przyda się kilka wyjazdowych wskazówek, dla moich ptasich i mniej ptasich Czytelników:

 - na Ujściu Wisły jest wiele miłych miejsc do obserwacji, jednak najwięcej ptaków przylatuje na wschodni brzeg rzeki, blisko Mikoszewa

 - jeśli macie możliwość, warto zabrać ze sobą rower, przydaje się szczególnie podczas wypraw na plażę - ścieżka przez las ma ok. 1,5 km. Rowerem można też wybrać się zwiedzić okoliczne ptasie punkty: Wyspę Sobieszewską, Rezerwat Ptasi Raj, a nawet pojechać nad Zatokę Wiślaną.

 - poza sezonem mało jest otwartych miejsc, gdzie można zjeść obiad, dlatego przydaje się nocleg z dostępem do małej kuchni.

 - warto pamiętać, że do Mikoszewa najłatwiej dostać się promem przez Wisłę - dobrze sprawdzić dokładnie kiedy kursuje i do której godziny: https://swibnoprom.pl

...

Co warto wziąć (a czego w większości zapomnieliśmy.....) jeśli fotografujecie ptaki:

 - karimata, do izolacji od chłodnego mokrego błota

 - potężny głośny budzik do wstawania o 4

 - czapka, szalik, rękawiczki, nieprzemakalna kurtka i spodnie, polary i swetry, zestaw jesieniary

 - dobry humor:)))

 - lornetka, ewentualnie luneta do dalekich obserwacji

 - dla wytrawnych fotografów - wodery, do kombinowania z perspektywą zdjęć

 - ogrom miejsca na kartach pamięci, naprawdę dużo, serio. 

 - klakson? skórki od bananów? coś na niemiłych bursztyniarzy, którzy chodzą przy samym brzegu i płoszą ptaki, mimo że widzą że leżysz i je fotografujesz... może być coś bardziej nieprzyjemnego


...


Moim marzeniem wyjazdu było zaobserwowanie i, jeśli się uda, ładne obfotografowanie płatkonoga szydłodziobego. Płatkonóg jest przybyszem z dalekiej północy, który czasem, podczas przelotów, zatrzymuje się w Polsce.

Piszę z perspektywy wrocławianki, a dla mnie taki gatunek to kompletny odlot - kiedyś pojawił się pojedynczy koleś na Zbiorniku Mietkowskim, i wzbudziło to niemałą sensację. Nie pamiętam już dlaczego, ale nie mogłam pojechać i zaobserwować go osobiście, mimo że bardzo chciałam... I tak, od tamtego czasu, miałam nad sobą małe płatkonogowe fatum. 

Nad Zatoką Gdańską z kolei, płatkonogi pojawiają się dość regularnie, jednak mój pech nie pozwolił mi na obserwację rok temu. Minęliśmy się z nimi dosłownie o kilka dni, i wędrowcy zdążyli odlecieć w dalszą podróż.

Tak więc, pełna nadziei, rozpoczynam podejście trzecie.

...

Tym razem plażowało dużo więcej gatunków niż ostatnio - głównymi bohaterami były siewki i sieweczki, a szlamniki pojawiały się sporadycznie. Zapowiadało się bardzo obiecująco :)


Pierwszy poranek

Już pierwszego dnia (i to nawet nie o takiej wczesnej porze), wypatrzyliśmy moich wymarzonych bywalców! Zdjęcie dokumentacyjne.

Od lewej widać dwa płatkonogi :) są!!

Jak się okazało, ostatni odcinek plaży tuż przy rzece i grobli, jest ich stałym ulubionym miejscem. Tam też gromadzi się najwięcej siewek. 

Pełni nadziei, zjawiamy się na plaży punktualnie przed zachodem słońca. 

Po dokładnym wyborze miejsca, kładę się ostrożnie na mokrym błocie z aparatem, licząc na bliskie spotkania z biegusami i sieweczkami. No i nie zawiodłam się! Przepiękne późnoletnie światło, i małe dzióbki grzebiące z zapałem w ziemi, już pierwszego dnia napawały nadzieją na kolejne spotkania.

Anton leżący z sieweczkami

Samo przebywanie w towarzystwie biegusów zmiennych, krzywodziobych, rdzawych, malutkich, kamuszników, piaskowców, sieweczek obrożnych i szlamników jest niesamowicie ciepłym doświadczeniem... 

W moich okolicach o wiele trudniej jest zbliżyć się do ptaków siewkowych, a szlamniki można sobie pooglądać co najwyżej przez lunetę (trochę żałosny, niewyraźny widok). To miejsce, Ujście Wisły, jest dla mnie zupełnie nierealne, i wyzwalające wszystkie miłe ptasie uczucia. 



Powyżej siewkowy gang, od lewej biegus zmienny, sieweczka obrożna, biegus malutki najmniejszy najpiękniejszy, i znowu sieweczka.

Do zobaczenia o wschodzie!


Wschód

Nasz poranny tryb wyglądał mniej więcej tak: niemiłosierny budzik zrywał nas ze snu o 4:30, zaspani rowerowaliśmy jak najszybciej na plażę, leżeliśmy sobie trochę w błocie, aby koło 7:00 wrócić do domku (mijając po drodze ptasiarzy, którzy dopiero wstali, hehe). Trochę czasu odsypialiśmy sobie później.

Pierwszy wschód słońca - niesamowicie udana sprawa. Zamglone morze i taki obrazek na przywitanie. 


Przyznam się, że dopiero pisząc ten wpis, doceniłam te sylwetki czapli. Anton poświęcił im więcej czasu, może jego fotografia na blogu będzie ostrzejsza.

Pierwsze siewkowe próby, na pierwszym planie biegus rdzawy. We wrześniu już nie taki rdzawy.


I podobny, ale z dłuższym zakrzywionym dziobem - biegus krzywodzioby.



Biegus zmienny, melancholijnie spoglądający w morze...


Łabędzie i inne większe ptaki wyglądają z tej perspektywy dość potężnie i wręcz pokracznie.


Trochę dalej wzdłuż brzegu leży Anton, zacieśniając więzi z sieweczkami i biegusami.


I kiedy tak sobie leżę i się zachwycam dzióbkami dookoła, nawet nie zwracam uwagi (jednak aparat to rejestruje), gdy przyleciał...

U w a g a  to jest ten moment, zobaczcie uchwyciłam go zanim zarejestrowałam, że się zjawił!


W tle pojawia się nieśmiało płatkonóg!, i zmierza akurat w moją stronę...



Podczas pierwszego bliskiego spotkania z tą drobną, elegancką pięknością, staram się głównie zapanować nad ostrością, co okazało się nie takie proste. Mój autofocus trochę nie radzi sobie ze zwinnym i zwrotnym ptakiem, szczególnie takim poruszającym się w dynamicznych morskich falach. 



Czasem ruchoma tafla wody łapie uwagę ostrości, na koszt płatkonoga. Na szczęście będzie jeszcze okazja, żeby z tym powalczyć!


Całe zajście obserwuje sieweczka.

Płatkonóg ma to do siebie, że drepta i pływa to w jedną, to w drugą stronę. Tak więc minął mnie kilkakrotnie, i mogłam mu się dokładnie przyjrzeć z każdej strony. 
Dobra, już nic nie mówię, zawraca i płynie znów!




Dla porównania wielkości, obok kąpie się biegus krzywodzioby. Płatkonóg ma krótszy i drobniejszy dzióbek, i jest nieco mniejszy:


Spina z biegusem zmiennym poniżej.


Najsłodszy...



Czy zobaczycie dziś piękniejszą twarzyczkę? Nie wydaje mi się.




Podczas drzemki po takim poranku, pod powiekami biegają tylko biegusy.


Piaskowce i siewnica


Nie przedstawiłam jeszcze wszystkich bohaterów opowieści. Piaskowce już od dłuższego czasu chciałam sfotografować z bliska, jednak rok temu się z nimi nie poszczęściło. Marząc, aby odpowiednio oddać ich elegancję, biel i pastelowe kolory, a zarazem zadziorność i szybkie dreptanie po piasku, wybrałam na fotografowanie inny fragment plaży.


Są bardzo zajęte grzebaniem w piasku, ruchliwe i piskliwe. Wiatr od strony morza uroczo podwiewa im pojedyncze piórka, nadając sytuacji dynamizmu.



Idą do mnie


Z prawej strony biega stadko piaskowców, a od lewej, pod światło, powoli w moją stronę zmierza siewnica.



Coraz bliżej i bliżej, co chwilę przystaje i obserwuje otoczenie, aby później na kilka sekund podbiec do przodu.

Z frontu ten dzióbek przypomina mi trochę muminka.



Nie wiem, czy tak uważnie obserwuje mnie, czy wypatruje robaków w poruszającym się piasku.


Podeszła całkiem blisko, i pięknie pokazała wszystkie wzory na piórach.


Wersja rozczochrana morskim wiatrem.


Niektóre z siewnic jeszcze nie przebrały się z wyjściowej szaty godowej. Te eleganckie, mam wrażenie, są nieco bardziej płochliwe.


Koleżkowie w wersji szarej zawarły sojusz przeciw biało-czarnemu.


Sytuacja jest dynamiczna.



Plaża bez tego kolorowego dziwoląga może już spać spokojnie...



...

Wieczorem naszą uwagę przykuwa siewnica, która z piasku wyciąga naprawdę potężne robale. Niesamowicie potrafi je wypatrzeć, a kiedy złapie je w dziób, biegnie, aby zmoczyć je w wodzie.

Jeszcze w eleganckim przebraniu.






Kilkanaście metrów dalej, jej koleżanka również walczyła z morskimi dżdżownicami (ktoś może wie, jak się zwą?)


Idzie


Drżyjcie...



Wyciągnęła dziada i biegnie



I kolejny, ma wprawę


Już najedzona:


Piaskowcom też czasem się udawało, a kiedy już miały w dziobie robaka, biegły jak najszybciej i jak najdalej od stadka, żeby nikt nie zdążył zauważyć.


Tego wieczoru światła starczyło również na inne gatunki, w tym najpiękniejszą sieweczkę, której zaufanie łatwo zdobyć, im dłużej się udaje kłodę.







Na koniec tej serii tył sieweczki, też najpiękniejszy


Na szlamniki zawsze znajdzie się trochę miejsca na karcie, i w sercu.





Słońce już prawie znika za horyzontem, jednak w tej ostatniej poświacie dnia, wreszcie podchodzą blisko piaskowce. Subtelność i łagodność ich kolorów zachwyca mnie za każdym razem, a kiedy tak śmiesznie popiskują podczas biegania po piasku, nie można się nie uśmiechnąć.







Piątek, kiedy nie udało się wstać rano


Czasem budzik przekracza granicę niemiłosierności i zasługuje tylko na wyrzucenie przez okno, i tak też się stało tym razem. Pomińmy więc ten wyjątkowo wygodny i ciepły poranek, oglądając popołudniowe siewnice, które wzbudzały niemałą sensację swoimi dziwacznymi tańcami.


Krążyły wokół siebie, kucając co jakiś czas w piasku i udając złamanie skrzydła. Możliwe, że była to zaciekła walka o glizdy...




Przerywnik sieweczkowy <3


Jednak najbardziej czekałam, aż podreptają do mnie piaskowce, aby znów przyjrzeć się ich wdziękowi, elegancji i rezolutności.




...






...


uwaga przerywamy piaskowcową audycję, aby nadać ważny komunikat - przydreptał BIEGUS MALUTKI, top najsłodszych ptaków na Ujściu! (zaraz obok piaskowca oczywiście)



Zobaczcie jak się drapieeee jejkuuuuu


W takich momentach ciężko nie roztapiać się ze słodkości, leżąc na tym zimnym błocie.


A teraz przedstawiam Państwu.... 
najbardziej okrągłego z okrągłych....


biegusa kulkę malutkiego pseudonim KULA


potężny, idealnie okrągły!
w sekundę wraca do swoich normalnych kształtów:


a stadko piaskowców biega sobie dalej.












zapiaszczony i umorusany




I sieweczka, biega raz w jedną, raz w drugą stronę...



Piątkowe dobranoc...


A nieeeee, nie tak prędko!!
Piękny zestaw ptaków mnie odwiedził, kiedy leżałam sobie udając ubłoconą kłodę, jednak kiedy miałam już wstawać i otrzepywać mokrą kurtkę....


Wspaniały płatkonóg, taki filigranowy i elegancki



jest coraz bliżej, a moje serce zaraz rozpłynie się i zostanie tak na zawsze w morskim błocie




oglądam go z każdej strony, a najpiękniejsze są jego złote pasy na plecach


....

Licząc na więcej okazji do przyjrzenia się płatkonogom, zjawiamy się kolejnego dnia z przygotowanymi aparatami. 

Sobotnie światło

niestety jest szare, takie smutnoszare. Nawet sieweczki posmutniały. Zobaczcie na ten niemrawy gang.




W kadrze zjawia się na moment krwawodziób (poniżej), mało go w tym wpisie, bo jest wyjątkowo ostrożny. Nie przekonują go dziwne kamienie leżące na brzegu z aparatem.



Bliżej brzegu na moment podpłynęło stadko oharów, które zwykle trzyma się drugiej, tej odległej strony łachy.


Na szczęście nawet najciemniejszy dzień jest idealny, żeby pooglądać, jak ci tancerze kręcą piruety.



bloopers haha



Z biegusem malutkim








Hej, a wiecie co jest lepsze od płatkonoga???


Dokładnie tak.

Wzdłuż brzegu pływały dwa, jednak każdy w inną stronę, i tylko czasem ich orbity nachodziły na siebie.




I znów oddzielnie.


Tu na górze z mikrokropelką. Krąży legenda, że w tej kropli zaklęta jest dusza fotografa.




Pod koniec okazało się jeszcze, że to szare światło potrafiło wydobyć piękno z biegusa malutkiego, a nawet złapać błysk w jego koralikowym oku. 



Słońce pokazało się dopiero w niedzielne południe. 

Niedzielne południe

Weekend ściągnął na plażę trochę ludzi, zarówno fotografów jak i bursztyniarzy. Przy brzegu zrobiło się więc dosyć tłumnie, co nie zraziło jednak piaskowców ani płatkonogów. Były bardziej ruchliwe i niespokojnie niż wcześniej, ale spłoszone, po minucie wciąż wracały w te same miejsca.





Płatkonogi i ich tańce zachwyciły mnie tego dnia jeszcze bardziej - mimo że wreszcie wyszło słońce, wiatr wzburzył taflę wody bardziej niż dotychczas...


...a płatkonogi radziły sobie świetnie z falami większymi od siebie.
wziuuu



hop


Te dynamiczne sceny były wspaniałe do obserwacji, ale dla autofocusa stanowiły spore wyzwanie. Płatkonóg pojawiał się i znikał pośród wody, kręcąc się w koło i wpływając w fale.



 siup






z bąblem, na grzbiecie fali


Tak zajęte poszukiwaniem pożywienia, podpływały całkiem blisko brzegu.



Tym razem również było ich więcej, jednak w ciasnym dynamicznym kadrze ciężko było mi zrobić ostre zdjęcie...


Na zaludnionej niedzielnej plaży, cierpliwość tak niewzruszonego ptaka jak płatkonóg, jest wystawiona na próbę. 


I do widzenia. W locie płatkonóg nie różni się tak bardzo od innych siewek, i mimo kontrastowych kolorów, łatwo go przeoczyć w siewkowym stadzie.


...

Niedziela wieczór, humor gituwa. Złota godzina nareszcie złota, a my przyglądamy się, jak tafla wody i piórka powoli oblewają się światłem. Słońce podkreśla ptasie kształty, które tańczą, skaczą i odlatują jak jeden ruchomy ogranizm.



Pośród siewek zjawił się na moment batalion.


Kolory były absolutnie przepiękne, miejscami pastelowe, miejscami intensywne.








piaskowiec nieogarnięty:


Oraz uroczy tył piaskowca, który zagarnął pierwszy plan:




zapatrzony w szlamojady...


W tle woda wciąż była odrobinę wzburzona, przynajmniej przyrównując fale do wielkości płatkonogów. Jednak tego wieczora pokazało się ich jeszcze więcej, 



Warunki absolutnie zapierały dech, i można by w nieskończoność patrzeć na sieweczki uwijające się w piasku jak mrówki. Antonowi udało się podejść jeszcze bliżej i zdobyć ich zaufanie, leżąc prawie w wodzie.... Od samego patrzenia na niego odpadały mi kolana z zimna, jednak wyszła tego dnia przepiękna seria zdjęć...

Poniedziałek, najpiękniejszy poranek bursztynowo-pastelowy


Tym razem wstawanie o 4:30 okazało się nie  a ż  t a k  trudne. Zdecydownie łatwiej wsiąść o takiej godzinie na rower, kiedy ma się perspektywę pięknego światła na lustrzanej plaży.
Nasz poranek na plaży rozpoczął się powoli, jeszcze przed samym wschodem. 


Pierwsze niewyraźne widoki, jeszcze trochę po ciemku.






no a później... wyszło słońce i się zaczęło



bursztynowe światło



a piaskowce chodziły po chmurze







w takich momentach przestaje się czuć mokre nogi i odpadające z zimna łokcie zanurzone w mokrym piasku




senność przestaje przeszkadzać, liczą się tylko błyszczące oczy sieweczek i biegusów





ptasie chmary co jakiś czas nerwowo opuszczały plażę, wszystkie na raz, w jednym kierunku.



jednak zawsze wracały w to samo miejsce


a któż to się tak sprytnie wmieszał w lecące stadko? tam wyżej, widzicie?
tuż za naszym fotograficznym spotem walczyły z falami płatkonogi.


tym razem były nieco dalej niż zwykle, bo dzieliła nas płytka mielizna, co jakiś czas oblewana wodą



jednak tą odległość, większą niż zwykle, wynagrodziła mi ilość tych pięknych dzióbków!


w pewnym momencie było ich aż pięć!



trzy z gągołem w tle



pływanie między potężnymi kaczkami może być niebezpieczne


jeszcze kilka siewek na zakończenie tego pastelowego poranka



Poniedziałek - wieczór

Po tak udanym wschodzie słońca, pod wieczór wypada pojawić się punktualnie, aby złapać trochę ujęć w złotym świetle. Ułożyliśmy się wygodnie w grząskim, podmokłym piasku, czekając, aż rozpocznie się gra świateł i odbić.



sekundy spokoju piaskowca, odpoczynek od pisków, podskoków i sprzeczek



dynamiczne stado









biegus zmienny ze światłem


i pod światło


...

Potężnie długa seria piaskowcowa

naprawdę bardzo długa, ale światło było tak piękne, tak miękkie i idealne, że nie mogę zachować tych zdjęć w szufladzie. Można by powiedzieć, że napatrzyliśmy się już na tą białą elegancję piaskowców, ale czy takie obrazy mogą się kiedykolwiek znudzić? 





Jeśli moja dusza fotografa została zaklęta w którejś z tych kropli, mogła być to właśnie ta:


















t o  jest chyba moje ulubione zdjęcie tej serii. gładkie, pastelowe, niezmącone:



...

Wspaniały poniedziałkowy wieczór jeszcze się nie skończył. Tuż za mielizną, gdzie biegały i skakały siewki, pływało stadko płatkonogów, które pobiło wszelkie dotychczasowe rekordy...

na razie są trzy, ale patrzcie dalej... (z przodu w kadr wszedł szlamnik)



co tu się dzieje???

 
pięć!!!! kto da więcej??



tutaj jest już sześć, w gdzieś poza kadrem kręci się (dosłownie) jeszcze siódmy koleżka



wspaniały widok, wspaniałe istotki




płatkonogi mają coś z zimowych śmieszek, ta sylwetka i cień przy oku, jednak wielkościowo, jak widać, to zupełnie inna skala 


...

To był chyba najwspanialszy wieczór ze wszystkich dotychczas. Dopiero kiedy wstałam z piasku, poczułam, że jestem do szpiku przemoknięta. Otrzepywaliśmy ubrania z mokrego piasku przez kolejne pół godziny, patrząc jak ostatnie blaski słońca znikają za horyzontem. 

...

Ostatni wieczór zdjęciowy

Miejsce na wszystkich moich kartach pamięci skończyło się zatrważająco szybko, a miałam naprawdę sporo GB. Dlatego właśnie, wiedząc że nic nie dorówna wczorajszemu światłu, ostatnie spacery po plaży były czysto krajoznawcze i spokojne. 

Pod koniec wyjazdu zdaliśmy sobie sprawę z ciekawej rzeczy - większość ptaków, które wczoraj tak intensywnie żerowały, momentalnie odleciało w dalszą podróż. W dwa dni plaża opustoszała, a siewki, które jeszcze zostały, stały się bardziej ostrożne. Ten właśnie wieczór, spokojny, wtorkowy, jakoś tak bardziej zwiastował nadchodzącą jesień. 


Woda była tak spokojna, gładka i niezmącona, jak to tylko możliwe.



Anton i biegusy




Wszechobecna szarość pozwoliła tylko na bardziej abstrakcyjne ujęcia.


Batalion.


Udało się jeszcze w odpowiedni sposób pożegnać z płatkonogiem. 
Właśnie, jednym płatkonogiem, bo po ptasim stadzie nie było już śladu. 



Złote pasy wśród tej szarości wciąż zachwycają.



Dobranoc płatkonogi, piaskowce i biegusy, siewnice i sieweczki. Mam nadzieję, że wszyscy dolecieli na swoje zimowiska bezpiecznie. My wsiadamy z rowerami w pociąg, i też wędrujemy do cieplejszych krajów, z nadzieją, że za rok spotkamy się znów wszyscy razem.


...


a na sam koniec obiecałam coś nowego i niespodziewanego, tak więc przedstawiam Państwu 

PLAKAT

zainspirowany wyprawą. 

oto PTAKI JESIENNEGO BAŁTYKU


tak bardzo chciałam mieć sieweczki przez cały rok, że teraz mogą zawisnąć nad moim łóżkiem i biegać w nocy pod powiekami. marzy mi się dodać kiedyś jeszcze więcej gatunków, ale na razie ta wersja mnie satysfakcjonuje:) 

jeśli też marzą Wam się codziennie sieweczki plakat za niedługo będzie można nabyć w moim sklepie online :o jednak na razie zapraszam zainteresowanych na maila (emilia.skw@gmail.com) lub inną wiadomość prywatną. Instagramowi obserwatorzy dobrze wiedzą, że można nabyć również serię wydruków wielkości pocztówek https://www.instagram.com/nocne_koszmarki/

A jeśli jesteście koneserami ilustracji na ekranie, lub wszystkie ściany u Was zajęte - zapraszam serdecznie do przyjrzenia się!



...


Bardzo dziękuję za przeczytanie wpisu do końca, i zerknięcie na ten ogrom fotografii. Oglądajcie jesienne ptasie migracje, i machajcie gęsiom na pożegnanie. Tymczasem ja się z Wami żegnam, i zapowiadam wpis o północnej Norwegii.... ;)


Miłego!
Emilka

Komentarze

  1. abselutnie wspaniałe wszystko - tekst, foty no i dzióbki!!
    Piękną subtelność umiesz przedstawić i na zdjęciach i w opisie.. ale ekstra blog!
    Bardzo lubię te zdjęcia, często zwracają uwagę na jakiś konkretny detal - w ptaku albo w otoczeniu, który nie jest oczywisty i sam pewnie bym go pominął. Czy przyglądałem się tak złotym piórkom płatkonogów? chyba nie..


    Czekam na nasze kolejne wyjazdy, czy istnieje w ogóle coś lepszego??

    A co do plakatu.. Miałem kiedyś przyjemność zobaczyć to cudo na żywo i to jest jakiś sztos totalny. Polecam.
    KC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, przemiły komentarz, idealny z Ciebie pierwszy czytelnik.
      Czekam też na kolejne wyjazdy, morskie i niemorskie, obojętnie gdzie. Czekam również na Twoje zdjęcia z wyjazdu, strasznie jestem ciekawa trochę innej perspektywy (jednak mam nadzieję że nie napiszesz np. że nie wstawałam na wszystkie wschody i straciłeś przez to ujęcia życia).

      Pozdrawiam
      KC

      Usuń
  2. Jak siewnica może przypominać muminka?! Muminek ma paszczę jak kartofel, a siewnica jak pęseta. :o

    Zastanawiam się czy jest sens publikować filmy, jeśli nie będzie na nich Twoich komentarzy, uwag, porad i żartów? One są wisienką na zdjęciowym torcie. ;)

    Muszę się przyznać, że mnie zawsze trochę ciągnęło do ptaków – coś tam czytałem, oglądałem... Ale w ich fotografowanie wciągnęło mnie dopiero po wakacjach właśnie nad Bałtykiem. To nie były „ptasie wakacje”, ale zwykły „plażing rodzinny”. Jednak wtedy to pierwszy raz widziałem kormorana, o którym czytałem u Puchalskiego, że jest rzadkim ptakiem. No i pierwszy raz widziałem dreptające po plaży biegusy zmienne. Wówczas coś zaczęło się we mnie budzić... Jak się później okazało, to i nad Odrą są kormorany, prawie pod domem, a i siewkowca da się zobaczyć. Nie jestem jakimś zapalonym „birdwatcherem” i nie jeżdżę przez pół świata w pogoni za „unikatami”. Bardziej interesuje mnie okolica, w której mieszkam. Jednak czasami marzą mi się wyprawy takie, jak Twoja...

    Na razie sobie o nich poczytam, pooglądam zdjęcia, a kiedyś... kto wie? Zatem nie porzucaj pisania i fotografowania, bo na pewno będę tu zaglądał! Teraz bardzo dziękuję za ten wpis, bo na prawdę poczułem klimat wybrzeża naszego morza i moc jesiennych przelotów.

    Do zobaczenia i do przeczytania!

    PS. Ciekawe czy udało Ci się odczytać obrączki u piaskowców (widać je na kilku zdjęciach)?

    PS 2. Napisałaś, że wybierasz się do „ciepłych krajów”, a później zapowiadasz wpis o... północnej Norwegii. Wnioskuję, że na północy byłaś wcześniej. Ale ze mnie detektyw... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ rozległy komentarz, dziękuję, czuć zaangażowanie:) Z tą siewnicą to chyba chodzi o jej portret z frontu, tak mi się skojarzył jej rozległy "nosek" z takim Bobkiem na przykład.

      Film jeszcze trochę poczeka, ale założenie było takie, że nie zabraknie w nim humorku. Ale oczywiście swoją formą nie zastąpi tekstu.. Na razie film niestety leży w szufladzie, i sądząc po tym co już wstępnie zmontowałam, będzie trwał około pół godziny. Kto obejrzy taki metraż i kiedy go dokończę? Nie wiem, hah..

      Bardzo szanuję Twoje przywiązanie do najbliższej okolicy, i myślę że też to czuję – to ptaki najbliżej są tymi, do których ma się najwięcej sentymentu. Te, które odkrywa się samemu, obserwuje codziennie. Bardzo się cieszę, że mam przywilej jeździć na wypady typowo ptasie, bo na tych rodzinnych wiadomo, że obserwacja wygląda zupełnie inaczej. A na ptakowaniu można dostosować plan dnia, pobudkę, środek transportu, i wybierać miejsca lepsze na ptaki niż plażowanie...

      PS. Obrączki odczytałam i zgłosiłam. Niestety nic ciekawego z nich nie wynikło, zostały wręcz wypuszczone po obrączkowaniu na kulingu i zaobserwowane przeze mnie kilka dni później:)

      PS2. Taak, zapowiadam wpisy które już zaczynają się układać z wcześniejszych opowieści. Trochę mi przykro bo wpis o Norwegii nie powstał na czas, i większość wspomnień i detali mi umknęła:( Zostało sporo zdjęć, ale czym one są bez komentarzy? Może kiedyś spróbuję odtworzyć tą przygodę.

      Usuń
  3. Twój wpis to najlepsza rzecz, jaka mogła mi umilić długi i późny środowy powrót do domu :). Te zdjęcia są tak elektryzująco piękne, aż dziw bierze, że to świat tak bardzo nam bliski, że wystarczy "zaledwie" wybrać się nad Bałtyk, aby móc się w nim zatopić. Dobrze, że jest ich tak dużo, aczkolwiek jak dla mnie mogłoby być znacznie więcej, a żadne nie zdawałoby się nadmiarowe. Te płatkonogi... Ciężko uwierzyć, że taką szczęśliwą siódemkę można spotkać w naszej Polsce, i to jeszcze z bliska! Gratuluję zarówno obserwacji, jak i umiejętności ich przedstawienia, bo Twoja opowieść wręcz płynie pomiędzy zdjęciami i jest niebywale piękna w odbiorze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, zawsze mogę liczyć na to że przeczytasz mój wpis (powracam po długiej przerwie, sorki za odpowiedź po 1,5 roku hah). Bałtyk jest absolutnie wspaniały, poza sezonem szczególnie, aż ciężko uwierzyć jak zmienia się z biegiem pór roku. Tej jesieni przegapiłam nadbałtycką migrację, naszą już trochę coroczną tradycję, i bardzo mi tego brakuje. Pozdrowionka:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Cały wiatr Fuerteventury

Norwegia!... (część trzecia)

małe liski nieuchwytne po polu skaczące

Pół roku na Islandii. Okolice Reykjaviku

małe niebieskie słowiki