Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Wernisaż

Obraz
Cześć :) Oj, dawno mnie tu nie było. Działo się tak, ponieważ wciągnęłam się w wir nauki i staram się robić kilka rzeczy naraz. Tak zwykle bywa... sami rozumiecie... Dobra, chyba mogę już skończyć moje marne tłumaczenie się i przejść do kolejnej części. Ostatnio dość niewiele się działo. Boćki dawno już się z nami pożegnały (powodzenia w Libanie), gęsi, żurawie są dopiero w drodze do cieplejszych krajów. Sikory ożywiają trochę ogród i przylatując na parapet (zostawiłam tam pestki z halloweenowej dyni, chyba im posmakowało) ćwierkają wesoło, ale nawet to nie zatrzyma zbliżającej się nieuchronnie zimy. W tym roku coś jej się nie śpieszy. Dni są dość ciepłe, a noce bezchmurne. Kiedy wybrałam się na wernisaż, był właśnie jeden z tych słonecznych dni, a właściwie to już wieczór. Dostałam zaproszenie kilka dni wcześniej z informacją, że zdjęcia, które wysłałam na konkurs zostały docenione :) Owy konkurs składał się z dwóch kategorii wiekowych: do lat 16 i powyżej. Do tego każda kategor

Europejskie Dni Ptaków i...?

Obraz
Niedawno, dokładnie 4 i 5 października, odbywały się Europejskie Dni Ptaków. Z tej okazji liczy się ptaki, OTOP organizuje wycieczki i tak dalej... Ale co będę formalnie gadać, pewnie to wszystko już wiecie. Nie wiecie jednak, jak ja spędziłam ten weekend. No cóż, w sumie nie musicie wiedzieć, ale gdybyście nie chcieli to chyba by Was nie było na tym blogu? Kończąc moje marne filozoficzne przemyślenia, powiem na wstępie, że EDP nie do końca wyglądało tak, jak to sobie wyobraziłam. Otóż wybrałam się na wycieczkę z dolnośląską grupką OTOP nad Stawy Mietkowskie. Pierwszym ptakiem, który jest chyba jedynym godnym zapamiętania gatunkiem i którego zaobserwowaliśmy jeszcze przed dotarciem nad zbiornik był rybołów . Z początku usiadł sobie tak, że widzieliśmy jedynie jego sylwetkę pożerającą wielką rybę. Po chwili, ku radości fotografów, przesiadł się na inne druty, gdzie było go ładnie widać :)  Mruknęłam do koleżanki "No, ja to w sumie mogłabym już jechać do domu&qu

Kochaj Mazury!

Obraz
Witajcie :) Kilka tygodni temu wyjechałam na siedem dni do Krainy Wielkich Jezior i jakoś tak się złożyło, że jeszcze o tym nie napisałam. Właśnie teraz nadrabiam zaległości. :) Przepraszam, że relacja jest tak mało barwna, ale niestety nie pamiętam już wszystkiego dokładnie. Poza tym postanowiłam się specjalnie nie rozpisywać, bo post byłby straaasznie długi i nikomu nie chciałoby się tego czytać. Podróżowaliśmy w małej łódce, tam też spaliśmy i ogólnie sobie żyliśmy. Codziennie zatrzymywaliśmy się w innym miejscu i takim sposobem zwiedziliśmy większą część Wielkich Jezior Mazurskich. Niestety, nie mogliśmy dostać się wszędzie. Powód - jeziorka, na których przebywały ptaki rzadsze niż zwykle, czyli na przykład Łuknajno i Dobskie, były chronione tak zwaną strefą ciszy - tylko nieliczni mogli tam wpłynąć. Zrezygnowana takim obrotem sprawy, obserwowałam jeziora, może coś zobaczę? Ale wtedy się ocknęłam. No tak, wiedziałam, że o czymś zapomniałam! Nie wzięłam lornetki. Jakoś sobie

Poranek

Obraz
Co prawda obiecałam post o Mazurach (wszystkie zdjęcia już przygotowane), ale nie sądziłam, że w międzyczasie przydarzy mi się coś ciekawego. Okazało się, że owszem - oto kolejny (nie)zwyczajny dzień w moim ogrodzie. Obudził mnie dziwny "blaszany" stukot, warkot silnika i typowe wrzaski dzięcioła . No tak, ulicę stąd cośtam budują, takie odgłosy to codzienność (chodzi o pierwsze dwa + jeszcze głośna muzyka techno/disco-polo). Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale coś skłoniło mnie do wyjrzenia przez okno - chyba było to pytanie "ciekawe jaki dzięcioł się tak drze?" Okazało się, że duży . A te odgłosy walenia w blachę powodował właśnie on uderzając zaciekle w latarnię i krzycząc. Słyszała go cała wieś, ale chyba o to mu chodziło. Później wyszłam na dwór właściwie bez przyczyny. Szurając gumiaczkami mamy po trawie wodziłam sennym wzrokiem po krzakach. Co jakiś czas słyszałam śpiewy i postukiwania. Zatrzymałam się na dłuższą chwilę przy modrzewiu