(chyba część pierwsza, bo pewnie wyjdzie kobyła) Zawartość: dużo miedzianych widoczków, ptaki ze słowem "kanaryjski" w nazwie, czasem jakiś wulkan. Cześć! Pozwoliłam sobie tutaj na mały throwback - wracam do wpisu, który czeka zaległy od wakacji. Wystawiłam go trochę na odczekanie, aby dojrzał i nabrał odrobinę więcej polotu. Mam nadzieję, że wybaczycie mi taki przeskok czasowy. Będzie to dość obszerny post ze względu na duuużą ilość zdjęć - zdjęć, które wciąż zalegają mi w szufladzie, a ja czuję, że historie stojące za każdym z nich muszą zostać opowiedziane. (Niektóre są nawet całkiem może ciekawe.)
Witajcie! Przepraszam was za tą dość długą przerwę w pisaniu, ale właśnie wróciłam z obozu wędrownego w Pieninach (było świetnie!) i pobytu w Chorwacji. Na pewno niedługo zamieszczę kilka zdjęć z wyjazdu :) ... Kontynuując moją norweską historię - mniej więcej tutaj docieramy do momentu, kiedy to wraz z moimi współtowarzyszami postanawiamy zwiedzić wyspę Runde. No dobra, ja postanawiam. I robię wszystko, żeby reszta się zgodziła.
i komary zjadajonce Cześć. Dzisiaj będzie o małych, płochliwych, ale ciekawskich stworzonkach oraz o wszystkich zdjęciach, których nie udało mi się im wykonać. Zdarzyło się to pewnego ładnego wieczora, gdy komarzyce gryzły zawzięcie, a ja zwiedzałam okolicę na rowerze, brnąc przez pola uprawne i zastanawiając się, ile razy wlazłam na teren prywatny. Mijałam kolonię brzegówek na ogrodzie, która chyba chwile świetności ma za sobą, czasem pozostając przytłaczająco pustą; kląskawki i potrzeszcze siadające na najwyższych gałęziach, żeby sekundy później odlecieć dalej oraz zające, czasem nagle i szybko, a czasem leniwie i dziwnie ociężale zrywające się z niespodziewanych miejsc przy dróżce. To były takie trochę typowe momenty. W pewnej chwili zastanowiłam się po prostu 'hej, a co tam stoi tak nieruchomo'. Wtedy spotkałam je po raz pierwszy.
Witajcie! Kilka tygodni temu skończyły się u mnie ferie. W województwie dolnośląskim przypadały na dwa pierwsze tygodnie lutego. Pierwszy tydzień spędziłam aktywnie na nartach we Włoszech, a drugi odpoczywałam w domu. Chciałabym wam opowiedzieć o moich zimowych przygodach, chociaż musicie mi wybaczyć miejscami brak porządnej dokumentacji. Na stok nie mogłam zabierać aparatu, czego bardzo żałuję, bo udało mi się spotkać tam całkiem ciekawe ptaki. Ale o tym później. W sobotę wyruszyliśmy w podróż i jechaliśmy cały dzień. Dopiero niedzielę mogliśmy spędzić w górach. Nie wiem czy pamiętacie, ale w zeszłym roku również byłam z rodziną we Włoszech i tak się składa, że przebywaliśmy w tym samym hotelu. Nasz pokój był dość mały, ale i przytulny. Oprócz podwójnego łóżka znajdowało się tam też jedno piętrowe... tyle że bez drabinki. Cóż, wdrapywanie się na nie (i ześlizganie się z niego) było dość kłopotliwe. Mieliśmy dużo okien i taras, ale akurat nie było widać stoku. W tym roku t...
(s01e01) Z dwiema przyjaciółkami (Marta & Julka) i wielkim zielonym namiotem na wózku? Oraz zgubić telefon w pierwszy dzień, w pierwszym autobusie. (nie no. nietrudno opanować tę sztukę do perfekcji)
Cześć! Witajcie w małym poście podsumowującym ostatnie dni. W dzisiejszym raporcie miesiąca: zachody słońc, dużo zdjęć oraz względnie mało, i to nieskładnego tekstu. Zapraszam cieplutko.
Komentarze
Prześlij komentarz