Majowy las

Witajcie!

Na początek kilka wieści z ogródka:
Jabłonka za oknem w kuchni w pełnym rozkwicie, więc dookoła pełno owadów i, co za tym idzie, ptaków też. W ogrodzie grasują sikory, kapturki i piegże, a mi się marzy ich zdjęcie wśród białych kwiatów jabłoni...
Póki co muszę nacieszyć się wszędobylskimi (ale jakże umuzykalnionymi) kosami.


W pewien majowy poranek siedziałam na tarasie czytając sobie spokojnie (kryminały Agathy Christie - polecam!), co jakiś czas spoglądając w stronę rozłożystego jesionu po drugiej stronie ogrodu. Lubią tam przesiadywać dzięcioły duże, dlatego w pobliżu trzymałam aparat, gdyby jakiś ptak chciał zapozować.
Po jakimś czasie usłyszałam donośny szelest, który niewątpliwie pochodził od potężnych ptasich skrzydeł. Na drzewo przyleciał ktoś duży i czarny. To był właśnie dzięcioł czarny, największy z polskich dzięciołów.
Niestety nie był zbyt fotogeniczny, przez ledwo kilkanaście sekund posiedział w jednym miejscu (gdzie i tak częściowo zasłoniły go liście), a po chwili poleciał dalej, czemu znowu towarzyszył głośny trzepot skrzydeł.


Około południa, jako że pogoda była bardzo słoneczna, wzięłam rower i pojechałam do lasu. Od razu powitało mnie kukanie kukułek, stukanie dzięciołów i cały chór ptasich melodii.

Na skraju lasu spotkałam parkę trznadli w słonecznych barwach.


Nie zabrakło również dzięciołów dużych skaczących raźno po pniach drzew, umilających wędrówkę nieustannym bębnieniem.


Po chwili nad głową przeleciał klucz żurawi, które wprowadziły do leśnej ptasiej orkiestry swoją partię, a mianowicie niesamowity, donośny klangor.


Znalazłam się chyba w miejscu, gdzie swoją siedzibę miała dość pokaźna rodzina kruków. Wciąż słychać było niskie, głębokie "krraaa, kraaa" oraz donośny trzepot ogromnych skrzydeł. Najpierw wielka sylwetka przysłaniała słońce i na leśnej drodze pojawiał się duży cień lecący w stronę drzew. Później dopiero, kiedy stworzenie nie było ustawione pod światło, można było zobaczyć ciemny kształt w koronach drzew.
To zarówno niepokojące, jak i intrygujące.

Chwilę później znów usłyszałam donośny trzepot sporych skrzydeł, ale tym razem nie były to kruki. Na drzewie przysiadł dzięcioł czarny i wydał typowy dla niego przeciągły, wysoki pisk (przypominający odgłosy ptaków drapieżnych).
To było drugie moje spotkanie z tym gatunkiem tego dnia, mimo to wciąż nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia, bo ptaka przysłoniły liście.


Udałam się na zarośniętą, leśną dróżkę, podążając za melodyjnym śpiewem kapturek. Zaraz potem ścieżka się kończyła, ale ja zatrzymałam się tam na chwilę i poobserwowałam niebo.
Wtedy właśnie ujrzałam bielika, w całej swojej okazałej okazałości, w pełni majestatu. Pokazał nawet swój biały ogon szybując wysoko pośród chmur.
Oto on:




Zaabsorbowana tym jakże niepospolitym (chociaż u mnie często bywa) gatunkiem udałam się w dalszą wędrówkę. Z dziupli w pniach drzew dochodziły donośne popiskiwania małych szpaków upominających się o jedzenie.
Na drzewach, oprócz uwijających się sprawnie rodziców-szpaków, zauważyłam wyjątkowo nieśmiałe muchołówki żałobne oraz niepozornego świergotka drzewnego.
Świergotek też nie chciał ustawić się w ładnej pozie, więc niestety w części zasłoniły go gałęzie. Nieustannie machał ogonem w górę i w dół, ale powoli i w jednym rytmie, nie tak gwałtownie jak pliszki.



Mniej więcej w tym momencie udałam się w drogę powrotną. Żegnając cały chór ptasich śpiewów (w akompaniamencie dzięciołów-perkusistów) wskoczyłam na rower i popedałowałam do domu mijając pola rzepaku.
Na tych właśnie wściekle żółtych polach kręciły się pokląskwy, a jedna była nawet na tyle cierpliwa, że pozwoliła mi na zejście z roweru, zdjęcie torby, wyciągnięcie aparatu i ustawienie ostrości. Dzięki, pokląskwo ;)


Tak właśnie wyglądał ten jakże piękny i niezwykle słoneczny dzień. Cieszę się, że mam las w pobliżu :)
Do napisania!

Komentarze

  1. Marzy mi się takie zdjęcie pokląskwy na tle żółtego rzepaku... Jak na razie ani razu jej nie spotkałam. :)
    Maj jest naprawdę piękny. Ale nie w mieście, a właśnie na wsi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzepak jest zawsze niezwykle malowniczy ;) Też uwielbiam maj! Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jak zwykle świetna relacja, ostatnie zdjęcie super! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Cały wiatr Fuerteventury

Pół roku na Islandii. Okolice Reykjaviku

Norwegia!... (część trzecia)

małe liski nieuchwytne po polu skaczące

małe niebieskie słowiki

Czerwcowa wyprawa do Chrząstawy