Nadrabiamy zaległości - Europejskie Dni Ptaków
Witajcie!
Nie było mnie tu sporo czasu...
Mam nadzieję, że jeszcze żyjecie. Ja mam się dobrze. Mimo, że zajęć coraz więcej, cały czas staram się wychodzić w teren. Od ostatniego wpisu wiele się wydarzyło w moim ornitologicznym świecie i będę musiała nadrobić zaległości.
W poczekalni czeka jeszcze wpis o toruńskim konkursie - tym połączonym z głosowaniem internetowym. A tymczasem przenieśmy się kilka miesięcy wstecz, do października...
Na początku października (czyli bardzo dawno...) miało miejsce ważne ornitologiczne wydarzenie – Europejskie Dni Ptaków. Myślę, że jest to nie tylko sposobność, żeby zobaczyć ciekawe gatunki. Przede wszystkim to dobry czas, żeby chociaż na chwilę oderwać się od wszystkich obowiązków i beztrosko wyjść w teren wsłuchując się w śpiew ptaków. Taka terapia naprawdę bardzo się przydaje, szczególnie kiedy trzeba przyzwyczaić się do nowej szkoły i nowych zajęć, których wciąż przybywa...
Nie było mnie tu sporo czasu...
Mam nadzieję, że jeszcze żyjecie. Ja mam się dobrze. Mimo, że zajęć coraz więcej, cały czas staram się wychodzić w teren. Od ostatniego wpisu wiele się wydarzyło w moim ornitologicznym świecie i będę musiała nadrobić zaległości.
W poczekalni czeka jeszcze wpis o toruńskim konkursie - tym połączonym z głosowaniem internetowym. A tymczasem przenieśmy się kilka miesięcy wstecz, do października...
Na początku października (czyli bardzo dawno...) miało miejsce ważne ornitologiczne wydarzenie – Europejskie Dni Ptaków. Myślę, że jest to nie tylko sposobność, żeby zobaczyć ciekawe gatunki. Przede wszystkim to dobry czas, żeby chociaż na chwilę oderwać się od wszystkich obowiązków i beztrosko wyjść w teren wsłuchując się w śpiew ptaków. Taka terapia naprawdę bardzo się przydaje, szczególnie kiedy trzeba przyzwyczaić się do nowej szkoły i nowych zajęć, których wciąż przybywa...
W niedzielę zaplanowałam, że wyjdę z domu około 6:30.
Chciałam trafić na poranną mgłę, którą zawsze widzę jadąc do szkoły. Mieszkam w
małej wsi pod Wrocławiem i nie trudno tutaj o ładne widoki.
Wstaję około szóstej, szybko się szykuję i wyciągam rower… Pierwszym
przystankiem są pola za cmentarzem żołnierzy niemieckich. Nad horyzontem unosi
się mgła, a zza krzaków dobiegają krzyki bażantów. Co jakiś czas nad głową
przelatuje para kruków, ogłaszając swoje przybycie donośnym krakaniem. Zawsze
zastanawiało mnie, dlaczego słysząc kruki na rękach pojawia mi się gęsia
skórka. Bardzo je lubię, ich głosy są niskie i głębokie, wydają się nieść echem
po okolicy. Stanowią nieodłączną część ptasiego akompaniamentu, kiedy idzie się
przez las.
Na polu spotykam kilka saren spokojnie skubiących sobie
trawę, a linie energetyczne nad moją głową licznie obsiadają szpaki.
Z tego mogłaby powstać ciekawa grafika. |
Podnoszę rower z mokrej trawy i ruszam w stronę lasu po
drugiej stronie wsi. Po drodze mijałam kolejne pola spowite mgłą… Wyglądają
naprawdę magicznie, kiedy słońce nadaje im różowawą barwę. Spod nóg uciekają mi
bażanty i stadka małych wróblowych ptaków. Dookoła ćwierkają pliszki siwe, a w
oddali wciąż unosi się i opada ogromna chmara szpaków.
Zatrzymuje się przed wejściem do lasu. Już słyszę krzyki
dzięciołów i sójek, ale na drzewie zauważam tabliczkę z napisem "Zakaz
wstępu". Drobną leśną ścieżkę przecinają przewrócone drzewa. Stoję przez
chwilę i tępo wpatruję się w duże czerwone litery. Cóż, nic tu po mnie. Wsiadam
na rower i wracam do domu.
Zdjęcia nie wyszły wyjątkowo wybitnie. Ptaki nie chciały się
ładnie ustawiać, dlatego mam głównie fotografie mgły. Trochę żałuję, że nie
zaobserwowałam nic ciekawego. Teraz nie mam wiele czasu na wyjścia w teren.
Kiedy mniej więcej wszystkie zadania domowe zostały
odrobione, rodzice wpadli na pomysł żeby gdzieś pojechać. Zaproponowałam Park
Szczytnicki. Możliwe że tam znajdę więcej gatunków zwierząt niż u mnie na wsi?
Zapowiadało się naprawdę ciekawie. Niecałą minutę od
przyjazdu słyszę przeciągły krzyk dzięcioła czarnego.
Po drzewie żwawo pełzają pełzacze (leśne czy ogrodowe?...) i wiewiórki. Mój sześcioletni brat jest nimi zafascynowany i
nawet udaje się mu podejść do tych rudzielców całkiem blisko. Zrobiłam mu parę
zdjęć, gdzie uśmiecha się, co uwydatnia jego braki w uzębieniu, a obok skacze
ruda kita.
Wśród drzew ćwierkają rudziki, zięby i wszędobylskie bogatki
oraz trochę bardziej skryte modraszki. Ale pierwsze skrzypce w ptasim chórze
grają kowaliki. Są wszędzie - wchodzą po pniach w dół i w górę, skaczą,
fruwają, drepczą i przede wszystkim odzywają się trochę mało melodyjnym
dźwiękiem. Tak właściwie to bardzo mi odpowiada, że nie boją się człowieka, bo
stanowią niezwykle wdzięczny temat do fotografowania. Podobnie zresztą jak
dzięcioły duże, jednak one nie są tutaj tak otwarte jak ich kuzyni.
Gdy mój brat entuzjastycznie biegnie na plac zabaw (a za nim
rodzice), ja udaję się na dalsze zwiedzanie parku. Z aparatem w dłoni wchodzę w
krzaki na uboczu. Oprócz kowalików i sikor wypatrzyłam cicho popiskujące
mysikróliki, które żwawo uwijały się wśród drzew iglastych.
Pod nogami coś mi zaszeleściło. Idąc za dźwiękiem natrafiam
na małe żyjątko - czarnego ssaka przypominającego mysz. Wygląda na jakąś
ryjówkę, ale niestety nie znam się na ssakach i nie mogę dokładnie określić
gatunku.
Gdy tak uparcie wpatruję się pod nogi, nade mną pojawiła się
parka dzięciołów. Z początku myślę, że są to dzięcioły duże, najpospolitsze w
naszym kraju, ale po chwili przekonuję się, że to jednak inne ptaki - dzięcioły
średnie. Zachowują się dość dziwnie. Najpierw na drzewo przylatuje jeden, za
nim chwilę potem drugi. Kilkanaście sekund siedzą w bezruchu na gałęzi, a potem
naskakują na siebie i kończy się na tym, że odlatują na kolejne drzewo. Przez
dobre piętnaście minut biegam za nimi z aparatem, bo tak się składa, że jeszcze
nie miałam dobrego zdjęcia tego gatunku. Wysiłek opłacił się, teraz w moim
portfolio znajduje się nowe ujęcie dzięciołów średnich. :)
Okazało się, że w Parku Szczytnickim spotkałam więcej
gatunków niż u mnie na wsi. Szkoda tylko, że moje ambitne plany obserwacji
ptaków o świcie zakończyły się niepowodzeniem. Ale, jak to błyskotliwie mawiają ornitolodzy - ptaki mają skrzydła i w każdej chwili mogą nam umknąć.
Bardzo ciekawe obserwacje :) Gratuluję dzięciołów średnich i udanych zdjęć!
OdpowiedzUsuń:)) dziękuję, pozdrawiam
UsuńSuper zdjęcia i ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńSuper ujęcia, a co do pełzacza, to chyba leśny - taki jaśniejszy trochę. :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTez mi się tak wydawało. Dzięki! :)
Usuń