subtelnie
dziś mam dla Was wpis z rodzaju tych delikatnych.
nagromadziło się zdjęć miękkich i zamglonych, przywiezionych z kilku wschodów słońc
duże fotografie, tekst znikomy
w tle pasuje muzyka Hani Rani (najbardziej delikatna jaką znam)
wąsatka nieśmiała w trzcinach, zachód, pozłacane rozbłyski
wschód w Nadolicach, sierpniowa rosa, różowość
różowa poświata
warstwy mgły
smugi rozpięte
pomiędzy drzewami
ciągną się chmury
paruje woda, my parujemy też
krowy we mgle
kszyki
K U L I S Y
(Chwila na wypłynięcie w podniosłego nastroju….)
(Już)
Może się wydawać, że te miękkie, minimalistyczne zdjęcia wymagały tylko naciśnięcia spustu migawki w odpowiednim momencie. Jednak seria zdjęć, jakie ujrzycie poniżej, wymagała trochę poświęceń.
Tego wieczoru zaczailiśmy się na stada czapli białych, które o świcie powinny wyłaniać się jak zjawy z porannej mgły. Spędziliśmy z @ptakiwogrodzie noc w namiocie nad jeziorem, i mogłoby to brzmieć całkiem miło i przytulnie, jednak wrzesień ma swoje prawa - temperatura w nocy była dramatycznie niska.
Namiot i cały ekwipunek (wiele warstw ubrań) transportowaliśmy poprzedniego wieczoru na rowerach. Niebieski pokrowiec nadawał mi kształt idealnej kuli, a skacząc na spowalniaczach myślałam, że odlecę.
Rozbiliśmy się tuż przy samym brzegu, z widokiem na całe jezioro. Dobrze, że namiot był trzyosobowy, bo zmieściliśmy również pająka Marcina. Przy ostatnich promieniach jedliśmy ciasto próbując ustawić śpiwory i maty tak, aby nie zsuwały się na pochyłym, podmokłym terenie (niedobrze byłoby obudzić się w wodzie).
Ściemniało się. Nasze funkcjonowanie w tym koczowniczym świecie było już zależne od czasu słonecznego.
- Idziemy spać? Która godzina?
- Pewnie jakoś 22.
Była 20:09.
…
Nad ranem nasz namiot pokrywała warstwa szronu. Zimno i mokro, pięć warstw bluz i kurtek, skostniałe palce. Obudziliśmy się w środku chmury. Mogliśmy dostrzec tylko najbliższe trzciny, wszystko dookoła tonęło w mleku.
Z rozległej mgły wyłoniła się jedna zjawa.
…
Wspominam sytuację nie tylko, bo miło się nią podzielić, ale również dlatego, że nie zawsze w fotografii przyrodniczej wszystko idzie po naszej myśli. Właściwie to zwykle nie idzie. Przygotowanie wymaga wiele pracy, prób, rozczarowań, wiele zerwań z ciepłego łóżka przed świtem, a czasem poświęcenia całych nocy. Godziny czekania, siedzenia na zimnie, zsuwania się ze śpiworów, ubłocone rowery, deszcze i szron.
Tym razem się nie udało - zastaliśmy tylko jedną (1) czaplę. Ale na pewno nie można tego nazwać porażką!
Wróćmy znów do zamglonych, minimalistycznych zdjęć.
(Wpłyńmy znów w mglisty nastrój…)
mgły - bezkresy
wyłaniają się białe duchy
i mgły - granice
unosi nas para
sarny w jasności
świetlisty duch
niedowierzanie
sekwencja znikania
wracamy do świadomości
Jak dobrze że tu trafiłam. Świat mi bliski.
OdpowiedzUsuńDziękuję, również się bardzo cieszę!! Miło powitać nową osobę :)
UsuńWspaniały klimat, proszę więcej takich wschodów!! Cieszę się na ten mglisty post, jasność, radość i optymizm biją z tych zdjęć.
OdpowiedzUsuńściskam i dziękuję za te przygody, coś niezwykłego!
Dziękujęęę! Cieszę się również, i czekam na Twoje mgliste posty!!
Usuńściskam, dziękuję
Poranki ze stojącą mgłą nadają sens jesieni. Przepiękne, niemal nierzeczywiste ujęcia, jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Trafia się na moment do innej rzeczywistości.
UsuńJest w tym jakiś taki urok niedostępności dla każdego... Dziękuję za miłe słowa :)
Niby "subtelnie", ale "zimno i mokro, pięć warstw bluz i kurtek, skostniałe palce"... Ale opłacało się, bo powstały bardzo nastrojowe zdjęcia. Taki poranek we mgłach, to naprawdę "coś" - nie każdemu dane było go oglądać na żywo. Dzięki!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Warto się czasem poświęcić :) Takie widoki to dużo szczęścia, a po jakimś czasie, patrząc na zdjęcia, zapomina się o mrozie i chłodnym wietrze.
UsuńPozdrawiam!