Podwórkowe nowości

Kilka dni przed podróżą na Mazury (którą później jeszcze opiszę), nieświadoma jeszcze wyprawy w najbliższych dniach, zdecydowałam się na lepsze poznanie walorów przyrodniczych mojego ogrodu. Wydawałoby się, że nic nowego nie może mnie spotkać, ale... (tu zostawię Was w chwili niepewności)

Opisałabym to wydarzenie na końcu, ale postanowiłam trzymać się chronologii. Z tego względu opowiem o nim teraz, ale dodam, że później też będzie ciekawie.
Rano mama przyszła (a właściwie wpadła) do domu ze spaceru z psem i powiedziała szybko: "Na podwórku chyba siedzi dudek, tam na płocie z tyłu."
"Dudek?" spytałam zaspanym głosem, a kiedy mój mózg przetworzył przekazane informacje, natychmiast pobiegłam po aparat i wyleciałam w piżamie na dwór.
Po dłuższej chwili stwierdziłam jednak, że dudka ani śladu, więc wróciłam do salonu i, wyglądając co chwilę przez okno, zrobiłam sobie śniadanie.
Mama znowu zawołała. Podobno wiadomy gość przyleciał po raz drugi.
Wyszłam pośpiesznie i schowałam się za świerkiem. Koło drzewa, buszując w kupie niepotrzebnych liści i gałęzi, łaził, uwaga: dudek :) Niestety szybko się spłoszył (nie dziwie mu się - wyglądałam pewnie jak czupiradło ;)). Uchwyciłam go w locie, ale tak niewyraźnie, że ledwo widać.



Po śniadaniu, zachęcona donośnym klangorem żurawi (mama: "Idź na dwór, ktoś cię woła") ponownie wyszłam z domu, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Po chwili usłyszałam też śpiewy raniuszków i zauważyłam, że znowu obsiadły brzozy u sąsiadki. Przybywają tam kilka razy w ciągu dnia, fruwają tam i z powrotem, nie pozwalając złapać się w kadr. Na szczęście owe drzewa, w których tak się lubują, są blisko mojej działki - rosną prawie pod płotem, niektóre gałęzie wystają nam na ogródek.
Jedynym minusem tego miejsca jest fakt, że trzeba uważać na panią mieszkającą obok - z nią lepiej nie zadzierać...

Nie zważając na ryzyko, podeszłam bliżej i zaczęłam zmagania z tymi bardzo ruchliwymi stworzonkami. Oto, co mi wyszło (lub nie, sami zdecydujcie).




Zauważyłam, że koło raniuszków zwykle kręcą się też inne ptaki - czarnogłówka, modraszki i świstunki leśne.

Modraszka (gdyby nie ta głupia gałąź!)
Czarnogłówka (dziękuję za zwrócenie uwagi :))
Świstunka
Świstunka na płocie
Co jakiś czas słychać było też słabe stukanie dzięcioła. Osobnik właśnie przesiadujący w sadzie u innego sąsiada okazał się być dzięciołem średnim.



W tym samym ogrodzie co jakiś czas pojawiały się pliszki siwe i samice muchołówek żałobnych (akurat mam tylko zdjęcia tych pierwszych).




A ewenementem już w ogóle był fletowy śpiew wilgi (z wplatanym od czasu do czasu trzeszczącym wrzaskiem, ale i tak był cudowny).
Raz nawet usiadły bardzo blisko, ale mimo to trudno było je wypatrzeć w brzozowym lasku.

Zdjęcie z serii "znajdź mnie" - dla ułatwienia strzałka
Kiedy ostatni raz przetrząsałam ogród mój i niemiłej pani obok, tarzając się po krzakach, znalazłam dość ciekawą kryjówkę - nie tylko przed ptakami, głównie przed sąsiadką ;) - i posiedziałam chwilę mając gdzieś fakt, że będę się później pół godziny otrzepywać z liści i kochanych ślimaczków-bez-skorupy (w fachowym języku mówi się "pomrów" albo coś podobnego).
Opłaciło się, oj bardzo :) Kilka minut później, po nieudolnych próbach sfotografowania kapturek i zięb, znowu usłyszałam stukanie. Towarzyszyło temu typowo dzięciołowe skrzeczenie, więc wpatrywałam się z nadzieją ujrzenia średniego/dużego. Zamiast tego zobaczyłam 2 maleńkie dzięciołki skaczące wesoło po krzaczku z gałęzi na gałąź.
Zdjęcie... oczywiście beznadzieja, ale dokument jest.


Kilka dni potem jeden usiadł na szczycie świerku w moim ogrodzie przy akompaniamencie głośnych dzięciołkowych wrzasków. Niestety, nie zdążyłam polecieć po aparat. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja do zrobienia lepszego zdjęcia.

Taka wycieczka krajoznawcza po działce może być czasami bardzo zaskakująca.
Tym oto zdaniem się z Wami żegnam ;) Do napisania.


Komentarze

  1. No to ładne łowy:) A ta sikorka uboga to nie czasem czarnogłówka? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, właśnie się zastanawiałam która, ale myślałam że ten rozszerzony śliniak to skutek nastroszonych piór.
      Chyba masz rację. W takim razie robię sprostowanie.

      Usuń
  2. No no, niezły pochód po ogrodzie. :) To nie jest sikora uboga, tylko czarnogłówka, bo czarnogłówki mają większą czarną plamę pod dziobem. Zapraszam na swojego bloga: www.kochamptaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, to chyba jednak czarnogłówka. Dzięki za zwrócenie uwagi, wzięłam ją za ubogą bez dokładnego patrzenia bo uboga mi się często kręci koło karmnika i widocznie ma tu też swój rewir. Robię sprostowanie :)

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Wspaniałe raniuszki i świstunka. Zazdroszczę spotkania z dudkiem.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Cały wiatr Fuerteventury

Pół roku na Islandii. Okolice Reykjaviku

Norwegia!... (część trzecia)

małe liski nieuchwytne po polu skaczące

małe niebieskie słowiki

Czerwcowa wyprawa do Chrząstawy