Poranek
Co prawda obiecałam post o Mazurach (wszystkie zdjęcia już przygotowane), ale nie sądziłam, że w międzyczasie przydarzy mi się coś ciekawego. Okazało się, że owszem - oto kolejny (nie)zwyczajny dzień w moim ogrodzie. Obudził mnie dziwny "blaszany" stukot, warkot silnika i typowe wrzaski dzięcioła . No tak, ulicę stąd cośtam budują, takie odgłosy to codzienność (chodzi o pierwsze dwa + jeszcze głośna muzyka techno/disco-polo). Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale coś skłoniło mnie do wyjrzenia przez okno - chyba było to pytanie "ciekawe jaki dzięcioł się tak drze?" Okazało się, że duży . A te odgłosy walenia w blachę powodował właśnie on uderzając zaciekle w latarnię i krzycząc. Słyszała go cała wieś, ale chyba o to mu chodziło. Później wyszłam na dwór właściwie bez przyczyny. Szurając gumiaczkami mamy po trawie wodziłam sennym wzrokiem po krzakach. Co jakiś czas słyszałam śpiewy i postukiwania. Zatrzymałam się na dłuższą chwilę przy modrzewiu ...