małe niebieskie słowiki


(uwaga! tutaj zobaczycie dwa gatunki ze ścisłej top10 najpiękniejszych polskich ptaków; znajdujące się też na oficjalnej liście top5 najpiękniejszych ptaków rodzimych z elementem niebieskim. listy są całkowicie obiektywne. trzymajcie się krzeseł.)

Jechałam rowerem, nasiąkając zachodzącym słońcem, i to był pierwszy raz od długiego czasu, kiedy mogłam odetchnąć. Nie wiedziałam jeszcze, jak duży potencjał może skrywać małe płytkie jeziorko otoczone trzcinami i starymi koparkami. Zmieniło się to w dokładnie t y m momencie.

(to znaczy niee, jeszcze nie tym. to tylko zdjęcie na miniaturkę posta)

t y m:


To dokładnie ten jeden moment pociągnął za sobą lawinowo serię wydarzeń: zawał serca, gwałtowne rzucenie rowera w trzciny, ciąg budzenia się rano o chorych godzinach, niezliczone przemierzanie jednego wąskiego niebieskiego mostu (na który trzeba podnieść, a potem znieść rower), wyciągnięcie po raz pierwszy siatki maskującej, obserwowanie mgieł o wschodzie i wielu godzin siedzenia w trzcinach, tysiąc nieostrych zdjęć...
a wszystko to na celu miało jedno:

dopaść ten mały niebieski punkcik
p o d r ó ż n i c z k a

Wschód pierwszy (I)
W nocy właściwie nie mogłam za bardzo spać. Obudziłam się przed budzikiem, który był ustawiony przed wschodem słońca (wiem, trochę chore). Wymknęłam się z domu (w maseczce, mimo że o tej godzinie nie było żywej, a przynajmniej ludzkiej duszy).



Przywitała mnie, oprócz powyższej rokitniczki, parka łabędzi krzykliwych, które same w sobie są bardzo dostojne. Chyba są jeszcze młodocianą parą i nie wiedzą, że przecież łabędzie krzykliwe nie występują w Nadolicach. Ani że są płochliwym gatunkiem.


Są przeuroczą parą i nigdy nie zawodzą, zawsze na swoim miejscu. Nie mogę się napatrzeć na ich wysmuklone szyje, tak inne od pomarańczowodziobych łabędzi niemych; czasem krzyczą na mnie jak za bardzo się przyglądam (przepraszam).



Tutaj jeszcze lądujące gęgawy.


Dobraa dobra, nie ma co tutaj dłużej owijać, czas na naszego wyczekanego bohatera.
Zacznijmy może bardziej tajemniczo, od ciemnej sylwetki, która właściwie to mogłaby być kląskawką.


Och, cóż to może być?


t o zdjęcie (poniżej) bardzo lubię, po dłuższym zastanowieniu i starannej kontemplacji. Można się przyjrzeć. Kompozycja właściwie sama się ustawiła, trzciny przywiało w idealne miejsce, które domyka kadr, a w idealnym punkcie on, podróżniczek w swoim szalonym i imponującym (przynajmniej dla mnie) locie godowym, dziobem w dół.


Możemy nieśmiało dostrzec kolory, wschodzące słońce powoli wydobywa niebieski i pomarańczowy...

Ciekawostki o podróżniczkach #1
Podróżniczki mają tak wspaniałe niebieskie gardło, że ten idealny odcień jest prawie identyczny jak kolor Pantone na 2020 rok.

Nie była to ciekawostka pomocna ani potrzebna.



...

Zanim przejdziemy do dalszej części naszej podróżniczkowej historii, przedstawiam Wam trochę porannych leśnych ujęć. Dzięcioł czarny, długo się nie widzieliśmy.



Zachód (II)
Tutaj musiałam zaopatrzyć się już w siatkę maskującą, która zrobiłaby ze mnie w teorii dziwny mały krzak. To moja pierwsza przygoda z siatką, więc nie idzie mi jeszcze najlepiej. Szczerze mówiąc czuje się w niej dość (debilnie) pokracznie.
Szczególnie kiedy ptaki siadają wszędzie, tylko nie przed obiektywem, a nie można raczej wykonywać gwałtownych ruchów.

Jeśli chodzi o zaufanie do krzaka, najszybciej zdobyłam je u pliszek. Ale może one po prostu zawsze mają wyrąbane.

 


Gdybyśmy umieli rozmawiać, nie byłoby takiej niezręcznej ciszy.


Tutaj gatunkowo ładnie się ułożyło, i to jest idealny segment łączący zdjęcia samych pliszek ze zdjęciami samych podróżniczków (och, popatrzcie na ten niebieski!).


Jest i on... co za imponujący wachlarz...



Pojawiła się również pani, nieco śmielej. 


Podróżniczek środowiskowo!
W swoim żywiole 
(czy trzcina to żywioł)



Trochę śmieszne, bo sekundę po zdjęciu siatki (zaraz po tym, jak stwierdziłam w myślach "dobra no już nie mogę tego"), pojawiła się ona. Bliżej niż kiedykolwiek.


Zaakceptowała mnie taką, jaką jestem bez ukrywania.


Dziękuję.

Wschód drugi (III)
Przywitała mnie mgła. 
Przycupnęłam sobie w trzcinach, tam gdzie zawsze, oglądając małe przedstawienia dookoła, parujące łąki i przyziemne (upadłe?) chmury.
(czując się trochę głupio jako widz pod siatką maskującą, i wciąż mając wrażenie, że ona absolutnie nic nie daje)


Obserwowałam wyłaniające się zza kurtyny oparów malutkie perkozki...




...i znów ginące w zamglonej przestrzeni.


Pojawiła się też ulubiona parka


(szybko się chowając)


Wychylił głowę z trzcin, ale nie uciekł. Zresztą, miał dobrą kryjówkę (lepszą niż ja). 


Okazało się jednak, że najlepsze rzeczy dzieją się, gdy zdejmę siatkę maskującą. Przycupnęłam sobie kawałek dalej, nieco zrezygnowana brakiem niebieskich ptaków.
Na szczęście podróżniczki to nie jedyne niebieskie ptaki w Nadolicach.


Co za piękny zestaw najpiękniejszych ptaków rodzimych! Myślę, że zarówno zimorodek, jak i podróżniczek znajdują się wysoko w rankingu TOP 10. 



I w tym samym momencie pojawił się:



Ciekawostki o podróżniczkach #2
Na Wikipedii nie mogłam znaleźć żadnych ciekawostek. Nie było nawet działu "Ciekawostki". Nie wiem, w jakim miejscu mogę jeszcze szukać. Czuję się zagubiona. 


Ciekawostki o podróżniczkach #3
Znalazłam inne źródło ciekawostek.
Na stronie ekologia.pl czytamy:
(Zaraz! czy ja pierwszy raz zrobiłam do wpisu jakiś risercz????? co za dynamiczny rozwój bloga!!!!)
Podróżniczek - opis, występowanie i zdjęcia. Ptak podróżniczek ciekawostki

Według mnie podróżniczek bez wątpienia jest najpiękniejszym słowikiem, ale także jednym z najpiękniejszych polskich ptaków. Stawiam go w jednym szeregu obok żołny, zimorodka, dzięcioła zielonego, wilgi czy jakże urodziwej modraszki.

Czy to jest ciekawostka??? Według mnie naprawdę słaba. Powiedziałabym, że na podobnym poziomie do mojej pierwszej ciekawostki.


Na początku maja podróżniczki już przestają śpiewać. Kończą się loty godowe i pokazywanie gardła, a zaczyna (podejrzewam że ciężka) praca przy gnieździe. Lepiej im na razie nie przeszkadzać (#etykaobserwatora) i napatrzeć na to, co udało się wcześniej wyłuskać. 

A tę fotografię zostawiłam na zakończenie. Wreszcie udało mi się utrwalić go z bliska, podczas spotkania trwającego jakieś 3 sekundy.


Pozostaje mi trzymać kciuki, że wszystkie mają się teraz dobrze. 
Trzymajcie się ciepło na kwarantannie, doglądajcie zaokiennych i ogrodowych ptaków oraz tych na odludziach. Otwierajcie okna, wpuszczajcie wiosenne powietrze, zapach deszczu i wieczorne śpiewy kosów. 
Trzymajmy się i nie umierajmy z tęsknoty.

E.

Komentarze

  1. Twoje wpisy są tak niesamowite, tak wciągają w ten świat, który przedstawiasz niebanalnie. Podróżniczki i zimorodki są faktycznie jednymi z najpiękniejszych w polskiej ptasiej rodzinie, ale no te ujęcia, majstersztyk. Pochłonąłem wszystko z wielką przyjemnością i już czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne opowieści. Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję! Opłacało się siedzieć w trzcinach tyle czasu, poszczęściło mi się z takim zestawem. Nie mogę się doczekać kolejnych przygód z podróżniczkami i zimorodkami. Pozdrawiam również ciepło!
      :)

      Usuń
  2. ale czad!! Trudno wyobrazić sobie piękniejsze odetchnięcie, gratulacja serdeczna wypatrzenia tej niebieskiej plamki, co za radość i szał!! Wspaniały ptaszor, bardzo wyjątkowy. Zazdraszczam akceptacji ze strony samiczki, fajnie się pokazała tak blisko! Zachwycający klimat zdjęć ze wschodów słońc, tęsknię za zamgleniami. A foty pana podr świetnie oddają jego naturę i charakter. Zawsze miło poczytać co u Ciebie ;)
    Życzę wszystkiego dobrego i pozdr serdecznie, ściskam i czekam też na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Chciałabym bardzo, żebyś w końcu też zobaczył te plamki, cały czas na Ciebie czekają.
      Ściskam również! i pozdrawiam cieplutko razem z puchatymi dziećmi żurawi.
      ;)

      Usuń
  3. Czyta się to jak dobrą książkę, a niebieski punkcik czaruje ze zdjęć. Ujęcia wschodu słońca i perkozki we mgle - magia. Gratuluję takich obserwacji i fot, coś wspaniałego :). Często najbardziej niepozorne miejsca okazują się najciekawsze pod względem ptasim - z jednej strony fajnie, z drugiej trochę przekleństwo, bo nierzadko dostęp do nich bywa utrudniony. Dobrze, że w tym przypadku tak nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Faktycznie było tam dość niepozornie, a wręcz strasząco, a zastygłe koparki sprawiały wrażenie jakby zaraz miały się poruszyć.
      Niestety teraz właściciel postanowił ogrodzić wejścia, które wcześniej były pozostawione samopas, i dostęp jest już utrudniony :< przynajmniej ptaki będą miały spokój w okresie lęgowym, mam nadzieję.
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. Cudne spotkania z przyrodą. Łabędzie krzykliwe, podróżniczki... No i te fotki, takie "prawdziwe", jakby się tam było!

    A co do ciekawostek o podróżniczkach, to jedną można znaleźć np. w książce Andrzeja G. Kruszewicza "Ptaki Polski - mała encyklopedia ilustrowana". Opisuje on tam pewne badania w Norwegii - nie będę przytaczał szczegółów, ale w skrócie chodziło o śpiew, DNA i ojcostwo.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę z prawdziwości i naturalności fotek! Sama trochę nie mogłam uwierzyć, że spotykam te gatunki, i to ledwo 20min rowerem od domu.
      Dobrze że mam akurat tę książkę na półce, dziękuję za wskazówkę ;)

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  5. Świetnie opisane, czuć emocje. Przekonałaś mnie do zdjęć z otoczeniem, bez niepotrzebnych zbliżeń. Tworzą magię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!! Cieszę się, zdjęcia środowiskowe wynikają trochę z tego, że nie mam tak gigantycznego przybliżenia jak fotografowie przyrodniczy. I staram się to przekuć w mój atut. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Cały wiatr Fuerteventury

Norwegia!... (część trzecia)

zanim wiosna

małe liski nieuchwytne po polu skaczące

Chorwacja, tydzień pierwszy