Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

Cisza nad Brdą

Obraz
Sierpniowe Bory Tucholskie w pewnych momentach sprawiają, że mięknie mi serduszko.  Było to miejsce bardzo urokliwe, przywodziło na myśl po raz kolejny beztroskie, sielskie, wakacyjne życie. Cudownie było szczególnie w chwilach, gdy pozostawało się częściowo samotnym, bo w polu widzenia nie było żadnych innych ludzi. W momentach, gdy jechałam na rowerze przez tucholskie lasy - gęsto ułożone smukłe sosny, których korzenie ginęły w miękkim mchu. Lub wtedy, gdy siedząc na przodzie kajaku, przepływałam pod wiszącymi tuż nad taflą wody gałęziami.

Biebrzański powiew rodzimego lata (2.5/2.5)

Obraz
Ostatniego dnia mojego wolontariatu, ja oraz Ania wybrałyśmy się nad Biały Grąd. W środę zachód słońca ukazał się naprawdę wspaniale. Przemierzając na rowerze łaciate drogi (w plamy asfaltu o różnym odcieniu szarości), mogłyśmy podziwiać niebo w całej okazałości. W pobliżu ukazała się jeszcze parka błotniaków łąkowych ( Circus pygargus ). Na okolicznych polach żerowało stadko żurawi ( Grus grus ), które pod promieniami słońca wyglądały jak zesłane z zaświatów. Tak właśnie myślałam, że to boskie stworzenia. A znad zbóż wychylił niespodziewanie głowę, tuż przy samej drodze, jeszcze ten pan: Przyznajcie, że barwy nieba były niesamowite. Granat, ciemny fiolet i delikatny róż nachodzące na siebie pasmami. Kontrastujące z nimi jasne pola zbóż oraz klangor żurawi w tle. Poniższe żurawie (oraz gęgawy ) również znalazły malownicze miejsce do pozowania, niestety okazały się dość płochliwe. Podniosłam rower rzucony pośpiesznie na brukowaną drogę i ruszyłyśmy d

Biebrzański powiew rodzimego lata (2/2.5)

Obraz
dzień dobry znowu! a oto ciąg dalszy ... Poniedziałek okazał się dniem niezwykle pracowitym. Przydzielono mnie i Anię do pani Agnieszki, koordynatorki tej wspaniałej akcji. Była to akcja, która (jak już wspominałam) odcisnęła się szczególnym piętnem na naszej psychice. Rzecz polegała na wyrywaniu niecierpka gruczołowatego - myślę, że pierwszy człon jego nazwy nie został nadany przypadkowo.

Biebrzański powiew rodzimego lata (1/2)

Obraz
Czy to dziwne, że trzeba czasem pojechać 10 godzin pociągiem w nieznane miejsce, aby poczuć się jak w domu? ... Zaraz po przyjeździe do Osowca miałam wrażenie, jakbym spędzała wakacje na wsi u babci. Jakby była to kwintesencja wypraw na starym rowerze, zapachu ciepłego letniego wieczoru, zachodów słońca prześwitujących przez wysoką trawę.